w przepaści za łóżkiem
pojmany w kajdany
wszechobecnych fobii
zdarzeń wydumanych
obce mu nauki
i przestrogi wieszcza
we własnej utopii
nadmiar myśli streszcza
czy ktoś go rozumie
czy ktokolwiek zechce
objąć sensu strumień
odnowić powietrzem
szaro - bure frazy
natchnąć gwiezdnym pyłem
aby w snów ekstazie
błękitnym motylem
mógł odlecieć człowiek
co ma sny ciut duszne
pogubiwszy fobie
w przepaści za łóżkiem
.
jeszcze się nie żegnam z tobą
malowana snem kraino
w której mieszka wietrzna młodość
niczym ciut przejrzałe wino
mimo to smakuje ciągle
obiecując nieskończoność
tego co mieszka też w tobie
smakowita wietrzna młodość
popatrz . oczy mam niebieskie
a faktury chowam w ciszy
tam gdzie ty na wieczność jesteś
i gdzie nikt nas nie usłyszy
oprócz tej co z kosą stoi
i cierpliwie miraż znosi
tej młodości co człowieka
do krainy snów przenosi
.
do widzenia mój aniele
ty co żeś mi duchem bratnim
i najlepszym z moich wcieleń
roli którą gram w teatrze
dni powszednich i dni świętych
kiedy mnie znajdujesz w mroku
samogwałtów niepojętych
które duszy niosą spokój
w twoich skrzydłach pełnych wiary
i nadziei w wieczną miłość
do widzenia mój kochany
z tobą wszystko byle było
.