kobiece artefakty...
i kocha te chwile kobiecych zmierzchów
kiedy intrygująca niepokojąca zmysłowa
w zachodzie słońca
czesze włosy o miedzianej barwie
w piegi wklepuje kremy
tylko odbicie twarzy w lustrze powściągliwie
wstrzymuje oddech
wpatrzone spojrzenie gdzieś daleko
poza perłową ramę ucieka
a niespotykana zmysłowość ruchów dłoni
rozbudza ciekawość do jej
tajemnych granic zamyślenia
w oprawie jedwabiu koronek lusterek
puszków pachnideł odczytuje ją w kontekście ukrytej a jednocześnie
niezwykle pociągającej i intrygującej erotyki
bywa że w środku zimy w górskiej głuszy
wpina w tycjanowe loki żółtego żonkila