powtarzalność
zniszczona twarz kobiety nagle łagodnieje
kiedy cięciwy promieni rozkładają się równomiernie
uwidaczniając misternie tkaną przez czas sieć zmarszczek
ona nie dba o dłonie
szorstkie w dotyku z bruzdami
w zranieniach spękanych pracą
w nich gromadzi się brud
spójrz z jaką czułością kroi chleb powszedni
stawiając krzyż przed pierwszym cięciem noża
ostatnie błyski światła toną za lasem
Anna jest złą matką
cedzisz przez zęby nie patrząc w lazurowy błękit spokojnych jezior