błędy młodości
pytasz patrząc gdzieś ponad jej głową
na klucz żurawi które z lekkością przecinają niebieską powłokę nieba
wiesz że czasem wyciąga z siennika stare listy
w pożółkłych kopertach skryte strzępki uczuć
młodzieńcze ledwo z westchnień stłumionych sklecone
tekie które pod wpływem dotyku skruszeją
miażdżąc miłość
zostały jeszcze dwa zdjęcia z odciętą datą
do zatracenia
do zapatrzenia
do zapomnienia
czy Anna potrafi wybaczać
słoność łez płynących szybkim strumieniem
wprost do ust do zachłyśnięcia
i tę biel sukienki kłującą w oczy tą która nadeszła jak złodziej
niestałością uczuć rozchełstaną jak halka
podarta w trzech miejscach przez innego
odmierza kolejne rozdziały
przez życie idąc w nie swoich butach
bo po co brudzić stopy
czy Anna potrafi już kochać
tak po prostu codzienną rutyną spraw ważniejszych
między jednym a drugim praniem
do zamyślenia
do zatracenia
do zobaczenia... Kochanie