szamotanie
rozgrzane chłoną pył
z przebłyskami słonecznych promieni
puszczony latawiec szybuje ponad głową
geometria szczęścia
z kolorów więcej niż bieli wyłania się piekło
mama w czerwonej sukience
na skrawku brudnej podłogi
pogrzebana za życia w domu bez okien
noc też należy do czasu mówisz
zasłaniając oczy
tu wszystko nabiera znaczenia
w słowach pustych jak studnia
roi się strach
czerwone dzieci krew z twojej krwi
złudzenie poćwiartowanych ciał
rzuconych jak misie tulisie
nic tylko "bierzcie i jedzcie z tego wszyscy"