milczenie jako dopust Boży
ten kolor istnieje naprawdę
mówisz patrząc głęboko w oczy
zakazana prawda jest kamieniem milowym do poznania siebie
już prawie wiosna
od wschodu do zachodu bezchmurne niebo
z nasypu kolejowego spoglądają lisy
nad głową przelatują cienie ptaków
i tylko dłonie zimne
nieczułe
Anna wpatruje się w dal
strzępy jasnej foli unoszonej przez wiatr
wyglądają niczym raniuszki krążące nad prosem
dzień rozchodzi się w mgłę
już nawet sadza nie osiada na brzegu dłoni