Zaniechana miłość
wymykają się Twoim snom, odzianym
w pustkę?
Dlaczego strach maleje,
gdy słyszę Twoją obecność?
Wszystko jest takie smutne, gdy spojrzy się
z perspektywy serca...
Wszystko jest piękne,
gdy umrze się
w połowie przedstawienia...
Przytulam dziś we śnie kamień
poduszki; zbyt zimnej, aby nosiła z dumą
Twoje upojne ciepło, bezsenny zapach.
Słońce dogorywa dzisiaj
w mojej samotni,
bez śladów tęsknoty
czy zniewolenia.
Płynę, płynę wciąż przez odmęty
przyszłości; czy porzucę kiedyś
zbędny balast, by się wynurzyć?
Nie, bezsenny jest dzisiejszy urodzaj -
pozwól mi na samotność,
nic więcej.
Zgódź się, żebym pokochała świat,
ujrzała ludzi.
Twój ból jest kanwą dla istnienia.
Teraźniejszość przypomina
niedokończony rozdział.
Rozglądam się, szukam skrawka
własnego oddechu -
wiem, że spoczywa w Tobie.
Pragnieniem namaluję dla Ciebie świat,
aby ukazał prawdziwe oblicze,
bez sensu, bez ceregieli.
I choć wiem, że zaśniesz - niemy jest język
miłości, zwłaszcza tej zaniechanej...