Jak wiele bólu potrzeba
aby pojąć samotność skradzionej łzy.
Zrozumiałam, ile słów brakuje, aby miłość
postawiła kolejny krok i ucałowała
twoje nieprzespane skronie.
Dziś, kiedy ciemność jednoczy się
z blaskiem gwiazd, pozostało mi jedynie
przyśnić przeszłość, która nie ma prawa
wstępu do teraźniejszości.
Dostrzegam w tobie złociste refleksy nadziei,
dostrzegam serce, za jakim można udać się
za granicę światłocienia.
Wiem, że mogę zadedykować światu
tylko marny okruch naiwności.
Wiem, że jestem w stanie podziękować Bogu,
że zaprowadził mnie na manowce marzeń.
Dobrze jest mi na tym wrzosowisku,
które zna tylko strzępy rzeczywistości,
moje bezsenne łzy, które pragną deszczu.