Ciężar porannego wstawania
Nade mną sufit się bieli,
Rozmyślam o próżni w kosmosie,
I dłubię palcem w swym nosie.
Ta mucha brzęczy przy oknie,
Przeszkadza w myśleniu okropnie,
Przegonić by ją się przydało,
Gdyby się wstać tylko chciało.
Niechaj ją słońce wysuszy,
Naciskam poduszkę na uszy,
Pogrążam się znowu w zmęczeniu,
Jak dobrze, że leżę w ścian cieniu.
Rozciągam me ciało z mozołem,
Obciążam materac swym czołem,
Poranek przechodzi w południe,
Pod kołdrą leżeć jest cudnie.
2022