TO NIE MY TONIEMY
rdza na palcach, smar na skórze
ciężar ołowiu w płucach
smog, jak tłuste ręce z obcej kuchni
zanieczyszczenia, odciski, ślady
które nie chcą zejść, jak tatuaż z błędu
a przecież nie my to wytatuowaliśmy
nie nasza igła, nie nasza ręka
NIE
zawsze nasze, czasem cudze
jakby odcisk pięty obcego
na naszej klatce piersiowej
ciężar nieproszony, przywleczony z zewnątrz
czasem niewinne, czasem oszukane
ale zawsze z nami
jak pasożyt, który nie zna granic –
niczyje, a jednak wchodzi bez pytania
MY
jednak stajemy twarzą w twarz
z tą górą śmieci
krwią barwiącą morza
złotem z brudnych rąk
jak dzieci bawiące się na zaminowanym polu
tylko że to nie zabawa
a z każdym krokiem coraz bliżej eksplozji
TONIEMY
w oceanie szlamu, w rzece trucizny
w odpadach pokarmowych, których smak
jest jak żółć na języku
rozwinięte rury, węże, które dławią nas
zamyka się pierścień z cierni
którą nazwali nowoczesnością
tylko że tonie się po cichu
zawsze bez szans na krzyk
TO NIE MY
a kto? kto włożył nam ten kaptur na głowę
że nawet nie widzimy, gdzie toną nogi?
to ręce z cienia, twarze zza szyby –
nie te, które widzimy w lustrze
ale to nie zmienia faktu
że topimy się razem
bez względu na to, kto pierwszy wpadł
TONIEMY
bo ktoś zdmuchnął nam mosty
bo ktoś wlał ropę do naszych ust
bo ktoś nas odurzył, i teraz
teraz już nie ma znaczenia
czyje ręce trzymały śruby i tryby
czyje palce naciskały spust –
kula globu mierzy w nas