WYŻSZE WARTOŚCI
Przypisuję sobie wyższe łaknienia
I rodowodu boskiego stworzenia,
Duchowych wartości głębokie westchnienia
Ponad pazernej konsumpcji pragnienia.
Poczucia wyższości bańka pęka,
Gdy w gardle dusi, w żołądku stęka,
Na widok czyjegoś domu z ogrodem,
Co mi smakuje dziegciem niż miodem.
I chociaż jest dowodem dojrzałości
Doceniać owoce pracowitości,
Pojawia się raczej uczucie zazdrości
I kogoś sukces chyba mnie złości.
Nie miałbym nic przeciw temu,
Gdyby udało się mnie samemu
Osiągnąć ten spokój egzystencjalny
Cel, jakby nie patrzeć, przecież banalny.
Niż w permanentnym ciągle żyć stresie
Nie wiedząc co kolejny dzień przyniesie.
Nie ma we mnie tyle złowrogich mocy,
Co wywodzą się z najczarniejszych nocy.
Nie umiałbym przekuć tego gniewu
W agresję nienawistnej krwi zalewu,
Jakich to w historii postaci jest wielu.
U mnie w wyobraźni tylko trup się ściele.
Dla siebie jednak nie mam litości.
Roztrząsam z perwersją swoje małości
Czyżbym z natury przypadłość taką miał?
Pewności siebie więcej bym chciał.
Stąd chyba się wziął poezji ten miał…