Czas mój nadchodzi.
strach gdzieś ulotny,
prysnął z mych myśli.
Sen nie przychodzi,
korzystam z chwili,
wnet wszystko zniknie,
ciemnością zakryje.
Życie zaś będzie płynąć jak rzeka,
byłem wam bliski, pamięć zanika.
Już mnie nie będzie, wiersz smutny został,
znałem was wszystkich, pustka istnienia.
Łzę ktoś uroni, ktoś się usmiechnie,
żarty stroniłem, wredny też byłem.
Złożony w grobie, wieczny sen nastał,
patrzę gdzieś z boku,
deszcz żegna pieśnią.
Każdy z was pójdzie w życie swe potem,
zostanę prochem, grobem co końcem.