Moja droga Ukochana,
Piszę te słowa, z sercem ciężkim jak ołowiana kurtyna, która opada na koniec spektaklu. Długo zwlekałem z tym listem, licząc, że może znajdę w sobie jeszcze iskierkę weny, szansę na kolejny akt. Ale cisza, która rozpościera się teraz w mojej duszy, jest głucha i trwała.
Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Ty, pełna obietnic i blasku, a ja, zagubiony w gąszczu marzeń, z sercem skradzionym gwiazdom. Podałaś mi dłoń, otworzyłaś swoje ramiona i wpuściłaś mnie do królestwa, w którym wszystko było możliwe.
Wychowałaś mnie. Uczyłaś mnie prawdy i kłamstwa, śmiechu i łez, pokory, wzniosłości i upadku. Przez te wszystkie lata tańczyliśmy razem. Ty zmieniałaś kostiumy, dekoracje, nastroje, a ja podążałem za Tobą, jak cień za światłem. Przekładałem Twoje wizje na język ciała, gestu, głosu. Oddawałem Ci całe serce, każdą komórkę swojego istnienia.
Były wzloty i upadki, prawda? Oklaski i gwizdy, zachwyt i zwątpienie. Czasem czułem się jak bóg, władca tłumów, innym razem jak marionetka, której nici się plączą. Zdarzało się, że chciałem uciec, rzucić to wszystko, ale Ty zawsze trzymałaś mnie przy sobie, swoim magnetycznym urokiem.
Teraz jednak nadszedł czas pożegnania. Nie wiem, czy to wiek, zmęczenie, czy po prostu moment, w którym wyczerpała się nić porozumienia. Oboje się zmieniliśmy. Ty, już nie tak obfita i pełna niespodzianek, a ja... cóż, ja już nie ten sam młodzieniec, co na początku.
Nie mogę już dawać Ci tego, czego pragniesz. Nie mogę już płonąć tak jasno, jak kiedyś. I choć łamie mi to serce, muszę odejść. Muszę pozwolić Ci znaleźć kogoś innego, kogoś młodszego, bardziej żądnego przygód, kto znów rozświetli Twój blask.
Zawsze będę wspominał nasze wspólne chwile. Twoje światło, Twój zapach, Twoje echo w sercach... Dziękuję Ci za wszystko, za każde słowo, za każdy gest, za każdą sekundę spędzoną razem.
Żegnam, moja Ukochana.
Z miłością i tęsknotą,
Twój (były) towarzysz.
~ Pióro Amora ~
© XII.VIII.MMXXV