światłocienie
światło przytula płaszczem wieczoru
podrzuca z nieba srebrzyste gwiazdy
w miejsca gdzie żyje magia kolorów
księżyc poeta spisuje wersy
z odzienia strząsa niechciane cienie
w kieszeni chowa świetliste wiersze
lubi się nimi czasami dzielić
z mrokiem co chowa świt pod kołnierzem
kiedy na niebie rodzi się srebro
nie bój się mroku . spróbuj uwierzyć
że światłocienie tworzą snów jedność
.
połamałam sobie palce
na tej nazbyt twardej ziemi
teraz jak szalona tańczę
palce wpycham pod korzenie
mandragory . krwią podlewam
mierząc bólem czas nijaki
i próbuję wdzięcznie śpiewać
jak przelotne rajskie ptaki
pragnę lecieć z nimi w dale
tam gdzie palców nie potrzeba
bo wystarczą skrzydła białe
i błękitny skrawek nieba
póki co maskuję bólem
to co rośnie w twardej ziemi
tam gdzie mandragora płacze
a ja jestem ptakiem niemym
- powroty -
zimą młodnieją marzenia
do pierwszej kolędy przy gwiazdce
pachnącej strojną choinką
jak pierwsza komunia jasnej
zimą cud wiosny dojrzewa
pod suknią uszytą z błękitu
za oknem na soplach wiatr śpiewa
a echo brzmi przy kominku
marzenia młodnieją zimą
jak pierwszy krok ku jasności
tej która była dziewczyną
naiwnie pełną miłości
.