Odrzucam Cię na starcie
bo gdy zasmakuje się w jednej z nich, to marzę o następnej
zatem wiedz że spijam dziś ze źródła Twych ust
tą kroplę zaledwie - cierpliwie czekając, jak oszalejesz
Bo tak bardzo pragnę spijać zewsząd tą fontannę
która z Ciebie się wydobędzie niejako ukradkiem
Potem sam lub z Twoją pomocą odnajdę
to źródło, od którego po pocałunku usta Twe
zaszeptały głodne i spragnione, że wciąż masz chęć
na to bym sprawił, że czas dla nas się zatrzyma na zawsze
już teraz błagasz mnie spojrzeniem na kolanie
bym brał Cię - bez względu na czas i miejsce oraz zachowanie
Skoro tak bardzo pragniesz bym się w Twoją stronę obrócił
to już wiesz, że tylko ja zmienię to co się w Tobie wciąż kłóci
Mianowicie, jesteś niedostępna z zasady lecz wciąż na pokaz
ale od kiedy mi nie brakło odwagi żeby Cię pocałować
opanował Cię rozbrat między tą pozą a wnętrzem
który Ci każe krzyczeć i wołać że masz ochotę na jeszcze
W dodatku Twa suchość w ustach mówi mi już tylko jedno
jestem Twoja, więc żądam - zrób co zechcesz ze mną
już dłużej tak nie zdołam - tak bardzo chcę Ci się oddać
bo tylko Ty zlikwidowałeś ot tak we mnie tą ciemność
Dlatego róbmy to po kątach i nawet przy ludziach
nie chcę już dbać o takt no bo dzisiaj chcę być tutaj
tylko i wyłącznie z Tobą - moją jedyną ostoją
i zarazem bronią na tą głupią roztropność
A mnie co pozostaje?
Nie mam nic do gadania w sytuacji, gdy mnie tak pragniesz
Lecz na ten moment wyrwę kontekst:
Na ile w Tobie wyrachowania co do mnie
i skąd płynie w Twej osobie źródło tychże podniet?
Pomimo że zaspokajasz mą próżność, to muszę Ci odmówić
bo to co w Tobie do mnie siedzi, z czasem w gówno się obróci
A wiesz przynajmniej dlaczego?
Bo nie kochasz mnie naprawdę
Dowiedz się, że to w odwecie za przeszłość
odrzucam Cię na starcie...