Ile trzeba
by w melancholii
szarością spowitej jutrzenki
zaufać wschodom słońca
ile rozczarowań pod powieką
ukoić
by nocnym cieniom spojrzeć
prosto w oczy
przygarnąć myśli zatęsknotę
ciepłej kawy kwadransem
a szepty
westchnieniem czasu przebrzmiałe
posadzić w bujanym fotelu
usłanym róży płatkami
ile siły mieć trzeba
by z beznadziei rozebrać
codzienność
skąpaną w kroplach rosy
ubrać koronkami uniesień
w drapowaną świtem
szczęścia subtelność
ile odcieni przeżytych lat
by ścielić barwne dywany
na gościńcu
do każdego dnia
-----------------------------------------
© Ewa Omiecińska