Rozmowa nad stawem
"Dlaczego Pan, Panie Bocianie
tak dziwnie patrzy się na mnie
jak gdyby chciał pożreć mnie wzrokiem
nie radzę, bo wyjść mogę bokiem"
"Ależ Szanowna Pani Żabo
patrzę tuż obok czyli w prawo
Wiem że mi Pani nie dowierza
lecz od lat czterech leczę zeza"
"Zeza nie widzę, lecz zerknę tam
gdzie raczy patrzeć szanowny Pan
w prawo, to znaczy w moje lewo
nic ciekawego, uschłe drzewo
Chce mi pan wmówić, drogi Panie
że się namiętnie gapi na nie?"
"Zerknąłem czy tam nie czyha ktoś
drapieżnik czy nieproszony gość
na przykład jastrząb, wąż albo ryś
a propos - Pani już jadła dziś?
Bez obaw - znam taki mechanizm
który w mig włącza wegetarianizm"
"Wege-co?, nie znam tego słowa
jakoś mi straszna pańska mowa
Pan, zdaje mi się, żab nie lubi
zatem do stawu dam sus długi
Prawdę mówiła moja mama
że zbój i łobuz jest z bociana!"
"Szacun dla mamy drogiej Pani
nie chcę tu bronić ani ganić
W szyi atlas, brak obrotnika
Pani da sus i Pani znika
Nad brzegiem stawu, głośno powiem
siedzi wróg nasz największy - człowiek "
"Słyszę, że zna Pan żab budowę
Choć nie mam szyi obrotowej
potrafię swój sprzeciw wyrazić
a nie rozmówcy tylko kadzić
Człowiek jest naszym przyjacielem
dla zwierząt ma sympatii wiele
troszczy się o bocianie gniazda
a każda żaba to dlań gwiazda
Gdy tylko taką zauważy
zaraz całusem chce obdarzyć
głośno urodę jej wychwala
na fotografii wnet utrwala"
"Trudno jest z Panią się nie zgodzić
lecz z zastrzeżeniem że to młodzi
ludzie, przede wszystkim dziewczęta
„Żabi król” – wiem, Pani pamięta
Ale ten człowiek to Żaklina
co żabie udka rano wcina
A Pani udka doskonałe
zielone, pyszne i niemałe"
"Żaklina siedzi tutaj z wędką
na nią nie złapie żaby prędko
Lecz Pan coś nadto udka chwali
i mlaszcze dziobem niebywale
Cóż, miło było pogawędzić
lecz do kijanek muszę pędzić
Ślę pozdrowienia dla dzieciaczka
i proszę zanieść mu ślimaczka"
U płaza brak mózgowej kory
lecz czuje że to nie amory
Pamięta - mama ostrzegała
aby bocianom nie ufała
W pośpiechu więc w wodę wskoczyła
z niczym bociana zostawiła
Na sukces niechaj ten nie liczy
kto kłapie dziobem po próżnicy