Prowadź
Od świętego Jana do Rocha świętego,
Od kaplicy Zofii do kaplicy Anny
W ten śnieżek srebrzysty zimowo poranny.
Gdzie świętych obrazków w oknach jest tak wiele,
Od ronda z pomnikiem do bramy z burdelem,
Od tej z alabastru – święconej figury
Do sklepu gdzie zawsze – kradzione są skóry.
Od tego plakatu, co krzyczy poczęciem,
Aż do nekrologu – z zabitym dziewczęciem,
Od ust uśmiechniętych i serduszek czterech
Po graffiti nowe – z wąsatym Hitlerem.
Prowadź mnie ulico w ten lutowy dzionek,
Choć nie miewasz kwiatów ,motyli ,biedronek,
Zamiast śpiewu ptaków – przygarść miewasz szumu
I próżno u ciebie – jest szukać rozumu…