Zamiast krzyży
Kiedy wystygną już nasze szepty,
zabliźnią poty, krzykiem rozdarte,
ty się wyłonisz jako apetyt,
ja - ślepiec co ma dłonie otwarte.
I prosił będę skromnie o nagość,
której ze światłem ciut zostawiłaś,
kiedy w pośpiechu musiałaś odejść
odkrywszy, że za prawdziwie byłaś.
Lecz nie wysłowisz przez nieobecność
słów, które mnie tak w nos całowały
i nie spadniemy z uniesień w nicość.
Wszak polegliśmy już w cieniu chwały.
Witold Tylkowski