A kiedy przyjdą....
By mordę zamknąć kiedy ujada
Pogoń ich z domu skórzanym paskiem
Bo bez wolności czeka zagłada
Zamkną ci gębę i oddech w płucach
Abyś bez tlenu sercem już nie czuł
I jeszcze bardziej twój naród skłócą
Aby już nigdy nie stał na pieczy
Swojej wolności, prawa do ziemi
Do pracy prawa i słowa prawdy
Chcą by zostali już sami ciemni
Więc cię kneblują - tak było zawżdy
Wrogiem wolności są niewolnicy
Co zawsze syci, w kredytu łasce
A każdy domem, autem się szczyci
Choć one banków, na banków pasku
I każdy biernie i bezrozumnie
Bez ładu, składu i bez logiki
Wierzy samotnie i wierzy tłumnie
W przekazy mediów jak w myszkę Miki
Kupuje kłamstwa co w sobie sprzeczne
Zakłada maskę w imię spokoju
Boi się prawdy, w masce bezpiecznie
Zamyka nozdrza na zapach gnoju
Co się wylewa z mównic sejmowych
Oraz przekazów codziennych mediów
I bez sprzeciwu pochyla głowę
Pod topór kata i ekskrementów
I kiedyś pewnie zrozumie wreszcie
Czym była wolność i głos bez strachu
Wtedy zapłacze: nie słuchał wieszcza
Będzie za późno bo spocznie w piachu....