Miłość, zbrodnia i poezja
Tak, by nawzajem nie czynić krzywdy,
idziemy razem po życie wieczne.
Później czujemy ust niesmak dziwny,
gdy wyszło na jaw, że to nie bezkres.
Usprawiedliwić nie da się niczym,
że wspólnie gramy już do kotleta,
płynąc przez wartkie waśni strumyki,
rano budzimy się z nożem w plecach.
Z kartką papieru, gdzieś nad urwiskiem,
oboje wiersze pisać próbują.
Jakby poezja miała nad wszystkim
tajemnie czuwać żądze rymując.
Witold Tylkowski