podróż w świat antenatów
labiryntem wąskich uliczek
wiodącym do rynku
z lodowiskiem pośrodku
przeniosłam się wstecz o dwa stulecia
widzę jak pradziad wnosi nowonarodzone
dziecię do fary oczywiście z prawowitej małżonki
nie zna losu
we wnętrzu pełno rycerzy
zaklętych w marmurze
pięknych i dostojnych
czy przywrócą polską mowę
metryka pisana cyrylicą
tylko nazwiska wpisane
dodatkowo łacińskim alfabetem
bolesne wspomnienie
na zapiecku upływały pierwsze lata
chłopak oparł się tradycji
nie zajął się krawiectwem
wzorem ojca i kilku antenatów
z lubością przypatruję się piecom
wszak to było jego nowe rzemiosło
kolorowe kafle złączone gliną
w miejscu wiecznego spoczynku
odseparowany od męczącej towarzyszki
dzisiaj ja przycupnęłam w zajeździe
przy zapiecku na tradycyjny polski obiad
nie chcę ruskich tylko pierogi z owocowym nadzieniem
wydaję krocie podróż w dawne wieki trwa
Bożena Joanna
marzec 2025