wieczorny spacer
wzrok rozpalają pragnienia
idę powoli morskim brzegiem
śladem zachodzącego słońca
w oczach jak w kalejdoskopie
migają kolory mieniące się złoto
pomarańcz soczysta czerwień
jak wiszący lampion nad falami
okrągłe ciało zanika kurczy się
powoli zatapia w głębinach
trwa codzienna wędrówka
wyścig dnia i nocy jak w baśni
starożytny Egipt zna dobrze tę trasę
Ra schodzi do podziemi
zanim zabłyśnie nad horyzontem
musi pokonać demony
czy nocna toń pochłonie marzenia
czy świetlista gwiazda zaświeci
spełni się mój odwieczny sen
o malowniczej dolinie
Bożena Joanna
sierpień 2021