ktoś ograbił moje sny
ku twoim zachmurzonym dłoniom
taszczę krzyż cienia
aby bliskość złudzeń
nie kojarzyła się ze sprzedaną melancholią
z uśmiechem co przestał
się należeć
rozpościeram nad nami serce
aby mogło swobodnie lśnić
rozrzucam ramiona
niech ból objawi się nieznanemu
błyszczą we mnie
twoje bezceremonialne przywidzenia
pogrążam się w uosobieniu
narzucających się łez
tkwię wyklęta
przez przyszłość
pozbawiona teraźniejszości
nie szukając promienia łaski
rozległego uśmiechu
prosto w serce
wciąż śledzę zmarszczki
na duszy
rozważam strach jaki przestał
kojarzyć się z blaskiem spadającej gwiazdy
ktoś ograbił moje sny
z ostatnich cierni
zbliżam się do ust
aby poczuć radość w moich łzach
podchodzę do ucieleśnionych znaków
do nieba gdzie jątrzą się
rany gwiazd
pozostanę wyobrażeniem
jakiego się nie spodziewałam
który był tylko rajem