nieznajomy przyjaciel
dopóki nie zdradziła mnie
samotność
pielęgnowałam w pustce raj
śmiałam
zadedykować go niebu
po obu stronach życia
krążyły te same słowa
poczęte w bólach ze światła
chodziłam wciąż
od człowieka do człowieka
nie rozumiał mojego uśmiechu
pukałam do różnych okien
do nieznanych drzwi
odpowiadało tylko wspomnienie
wyśniłam ten ostateczny pakt
podpisałam kilkoma łzami
wysłałam
do nieznajomego przyjaciela
atrament to nie krew
można pogodzić się
z każdym kleksem
cicho jest
w dzisiejszej miłości
jeszcze cichsze wołanie o litość