po.ronienie
takie małe jak atrament
co się w piórze mieści wierszem
między strofy wkłada zamęt
wszystkich uczuć co szalone
są jak ptaki w letniej burzy
między skrzydła łapiąc promień
tego co się nie powtórzy
choć tak bardzo pragnie istnieć
w każdym wersie w każdym słowie
co się spala tak jak iskra
która opuściła płomień
a ja dziś poczęłam niebo
krwawiąc jak nabrzmiała wiśnia
pokonałam własną niemoc
odnalazłam serca przystań
i nie wrócę już do puenty
co umarła jak gwiazd lśnienie
kiedy mnie zapładniał księżyc
niepotrzebnym nocnym gniewem
.
zagraj mi na instrumencie
grajku
co w mej duszy siedzisz
niech się ciało stanie święte
jak myśl pierwsza od narodzin
świadomości tak pokrętnej
jak moc kalendarzy pustych
i spojrzenie w lustro błędne
koło niech się dalej toczy
a ty grajku graj wytrwale
bym znalazła w gniewie oczu
to co iść pozwala razem
bo bez ciebie nie wyruszę
więc z uporem tańczę dalej
choć melodia szarpie duszę
to pozwala nie oszaleć
.