Wspomnienie z Grecji
podpływam rowerem wodnym
(wiem, że trochę to niepoważne)
do małej wysepki, a właściwie skały,
z kapliczką wśród obłych kaktusów.
Kapliczka zamknięta na kłódkę,
ale otwarta szeroko dla wyobraźni,
która, jak to ona, natychmiast
wstawia do niewidzialnego wnętrza
mały ikonostas, kilka długich świec
i prawosławny półmrok, w którym
mogą lęgnąć się zarówno anioły
jak i demony, a to, jak wiadomo,
według stanu naszej duszy
i jej aktualnych, ukrytych zamysłów.
Wtedy akurat pełno tam było
oślizgłych demonów, jakby zielonkawych,
utaplanych w siarkowym kisielu,
ale przez wzgląd na jaskrawe słońce
i przyjemny wietrzyk, pamiętam,
czułem się zupełnie bezpieczny.