*zdolny jestem niesłychanie najpiękniejsze mam ubranie jak coś powiem to już powiem jak odpowiem to roztropnie...
jak muzyk zatapiał języki ognia w chmurze
chciał ochłodzić temperament
wylał się Pan Dowolny do czystki
napił się do syta grafomanii
i usnął w kącie lewobrzeżnej ściany
na kanapie rozłożonej nabytej
w Ikea rok temu na wyprzedaży
o takiej marzył
na dowolnie wybranym boku
śniły mu się skoki z bungee latanie na lotni
kłusowanie na klaczy narowistej
jest pięknie wzdychał Pan Dowolny
grzmot za oknem i błyskawice
wybudziły ze snu myśli nieokrzesane
nocna burza o takiej godzinie
jest niedopuszczalna i szybko nie minie
i do tego jeszcze w boskim śnie
wstał rozgrzany do czerwoności
w kusych spodenkach usiadł do klawiatury
i wyrzucił hektolitry żółci
do niewidzialnej wirtualnej pustki
takie orgazmy lubił właśnie
jak zawsze miał rację taki Dowolny Namolny
a wiesz(cze) wystarczyło wsłuchać się w d(r)eszcz