Spacer moimi uliczkami
przyglądać się zaokiennym
światłom, widzieć jak
w chińskim teatrze, grę cieni
ich mieszkańców
lubię migotliwość
kolorowych lampek,
mgielną woalkę
firanek
słyszeć głosy dzieci, niby
rozćwierkane stada wróbli
lubię ogrody ubrane w szaty
zimy, dostojne świerki
pilnujące róż wtulonych
w chochoły i dźwięki wiatru
co jak nocna kantata ulatuje
w przestworza
lubię stukot obcasów
spóźnionych przechodniów
wplątanych w nastrój wieczoru
i dźwięk serca dzwonu
kościoła św. Jana Kantego