Niekrakowskie przedmieście
szedłem niekrakowskim przedmieściem.
Krok za krokiem stawiałem
obuty w trampki wcale przednie.
Na uszach słuchawki,
w ustach milczenie,
w sercu drżenie.
Widziałem wówczas pierwszy
raz –
byłaś jak róża
tego małego księcia lub jeszcze
bardziej samotna.
Brakowało deszczu,
żeby w kroplach dotknął cię Bóg,
który wie znacznie więcej —
i rozumie.
Uśmiech był zasłoną,
a po drugiej stronie rzeki
stały bezpańskie marzenia.
Kopnąłem kamień wielkości orzecha,
a on wpadł do wody
burząc dotychczasowy spokój
między starym a nowym.
Obudziliśmy się w moim łóżku
i trochę już było późno
na miłość,
więc zostaliśmy przyjaciółmi.
Dziękuję, że jesteś!
Ocena wiersza
Treść
Warsztat
Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.
Komentarze
Kolor wiersza: zielony
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Co do moich wierszy... i ja nie chciałam ich wydawać ale zamarzyłam mieć pamiątkę i jest, już jest. Wiesz jakie to uczucie, masz już jeden swój tomik. Zawołam Cię z przyjemnością na wieczorek poetycki.
Pozdrawiam Cię serdecznie, Wiolu. Hej ho!
Dzięki, że jesteś. Hej ho!
KILOMETRY
to było
gdzieś
pomiędzy
młodzieńczym szaleństwem
a
drzwiami dorosłości
w Krakowie
tak
w Krakowie
znany fast-food
przy Rynku
jedliśmy
przereklamowane burgery
patrząc sobie
w oczy
ty mówiłaś
o planach
o studiach
ja jak zwykle
o sobie
coś zaiskrzyło
obudziliśmy się
u mnie
były jeszcze spotkania
weekendy
spacerów setki
rozdzieliły
nas
kilometry
to była
krótka miłość
ubrana
w twój
piękny
pełny uśmiech
dziękuję
* Ł.T. "Krzywe myśli" (2021)
Pozdrawiam serdecznie Łukaszu :)
Krakowskie przedmieście to jedna z głównych ulic Warszawy. Setki, a może tysiące ludzi dziennie tamtędy przechodzą. Dzieje się tam, jest ciągły ruch. Natomiast niekrakowskie przedmieście, to metafora wnętrza człowieka. Tam jedynie człowiek ów oraz Bóg przechadzają się. A tu dzieje się jeszcze coś. Mianowicie peel ubrane ma trampki, a więc zwyczajność. Jednak ma uszy zatkane, a usta nieme. Serce drżące – może ze strachu, może z tęsknoty, a może przeczuwa nadejście czegoś wielkiego i pięknego... I nagle dostrzega ją – codzienność samotną. Potrzeba jej Boga, który by ją dotknął pięknem swoim. Uśmiech jakby skrył wewnętrzny zachwyt, żeby go nie zaszczekały ulotne, mało istotne w życiu marzenia. Kamień wielkości orzecha jest jak mózg, który poruszony wzburza wody zdarzeń i zaczyna się dziać miedzy starym a nowym. A później budzi się człowiek ze swoją codziennością i myśli sobie, że wcale nie musi jej kochać szalenie, ale może ją lubić, może być ona dla niego przyjaciółką, z którą spędzać będzie chwile różne i każde. I wdzięczny jest peel. Zapewne Bogu – za to, że jest (się).
I ja Tobie dziękuję, że jesteś. Hej ho!
Autor poleca
Autor na ten moment nie promuje wierszy
Inne wiersze z tej samej kategorii
Inne wiersze tego autora
Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.
Szanowni Użytkownicy
Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).
W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.
O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.
Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.
Czytaj treść polityki prywatności