na krawędzi życia
~ Saraha
chyliła się ku ziemi
nie była żadnym oporem
każdemu przechył jest przeznaczony
jak topola
wrosła w udręczenie
w nieustającą litanię bez końca
z dziećmi i z komorą na głodzie
w rytm samsary
karmiła pustą piersią oddechy
nadszedł wychył
bezbronne spojrzenie i ciche zatrzaśnięcie
dopływu powietrza
w rdzawe otwory rynny
jak w kołowrót narodzin i śmierci
stłamsiła bajki
obok nirwana
zakończyła
zgaśnięcie i wygaszenie cierpienia