BEZOSOBOWO
cień bez twarzy, dłoń bez śladu
szelest nieznany dla świata
pozostawia pytania w szczelinach
COŚ mruga pod powieką
myśl jak nadęty balon
w zakamarkach, gdzie nie sięga
układa się w kształty, których nie widzę
KTO w ciemności pyta o jutro?
bez odpowiedzi
głos gubi się w uszach
w otwartym pytaniu zamiera czas
CO milknie, gdy patrzę przed siebie?
coś powinno, a nie spada z ust
coś jest, choć jakby nie było
tylko szum niespełnionych oczekiwań
NIKT nie stoi na granicy dni
nikt nie czeka, by złapać drobiny powagi
nikt nie zawoła po imieniu
to niewiele znaczy – mówi świat
NIC przenika ciało jak pusty oddech
jest między słowami jak krzyk
jak niewysłane listy
cichość, która niczego nie wyjaśnia
a jednak KTOŚ, COŚ, KTO, CO, NIKT i NIC
spotykają się w tym samym głosie
gdzie każde słowo rodzi się
z braku, nie z milczenia