Wisełko jesteś taka wieloraka... nic dwa razy się nie zdarza u Wisławy Szymborskiej
Twoja Wielbicielka – Wu.
~ Listy Wisławy Szymborskiej i Zbigniewa Herberta
jak wróżka stawiałaś pasjanse ze swoich wierszy i bawiłaś się nimi
nie burząc porządku
intensywnie kładłaś historię na szali „szyłaś sztandary”
których łopot wstrzymywała cenzura
„umrzeć tego nie robi się kotu. bo co ma począć kot w pustym mieszkaniu”
tak banalnie a zarazem mocno zaskoczyłaś kocim niepokojem
nieuchronnością śmierci i pustką po niej
a twoje fotografie?
pierwsza fotografia Hitlera
"nie brakło znaków na niebie i ziemi
wiosenne słońce w oknach pelargonie
muzyka katarynki na podwórku
pomyślna wróżba w bibułce różowej" słodki Adolfek
ten wiersz to klatka po klatce ukazująca narodziny Hitlera
czytelnicy jak turyści idą zaułkami jego życia
cofnęłaś czas i zmieszałaś zapach historii w „woń ciasta drożdżowego i szarego mydła”
jak wytrawny kucharz pichciłaś wcale nieabstrakcyjne potrawy
po latach następna fotografia z 11 września
"skoczyli z płonących pięter w dół
- jeden, dwóch, jeszcze kilku
wyżej, niżej.
fotografia powstrzymała ich przy życiu,
a teraz przechowuje
nad ziemią ku ziemi"
jako jedna z pierwszych spojrzałaś na wydarzenie
czujności ci nie brakowało na upływanie czasu
na politykę i na zbrodniczy doskonały kunszt
ocaliłaś poprzez fotografię wybuch emocjonalny
a twoje szuflady?
jak stolarz heblowałaś najbardziej jasnymi słowami
jak pięć mieszkań małe takie jak ty a ogromnie pojemne na myśli
często błądzę pomiędzy nimi
w Kamienicy Szołayskich oglądam zapełnioną ukochanymi kolażami
chaosem twojej ciszy
„Proszę do mnie nie przychodzić przez kilka dni bo będę artystką”
informowałaś w listopadzie gdy tworzyłaś te kolorowe patchworki
a w Loży Limeryków skupiłaś ówczesną cyganerię kulturalną
śmiałaś się z samej siebie i kolegów pisarzy
jakie to szczęście móc chodzić po twoich śladach
w podwórcu przy Krupniczej nr 22 wypić z tobą kawę
i spojrzeć na balkon
gdzie lepiej się czułaś w kolorowym szlafroku
doglądając krakowiaki wejść do kawiarni na Brackiej Nowa Prowincja
i na Piastowskiej usiąść na ławce niedaleko twojego okna
sentymentalna do kuriozów i kiczowatych gadżetów
z radością ocierałaś się o żart ironię i groteskę
lepieje odwódki altruiki czy moskaliki
życie przenosiłaś na papier w blaski i cienie ubierałaś wiersze
drobna, mała kobietka a taka wielka
zasiadłaś jako czwarta i pierwsza kobieta w Noblowskim panteonie
„za poezję, która z ironiczną precyzją pozwala historycznemu
i biologicznemu kontekstowi ukazać się we fragmentach ludzkiej rzeczywistości”
rozbrzmiał werdykt na cały świat
choć cieniem kładł się na całokształt twórczości twój romans ze stalinizmem
to nie odcięłaś się od tamtych wierszy
zresztą zawsze byłaś bardzo małomówna
a przemowa noblowska trwała tylko piętnaście minut
na cmentarzu na skromnej płycie ktoś pozostawia ci paczkę ulubionych papierosów
byś sobie popaliła tam gdzie jesteś...