*** (Twoje nieszczęście...)
polegało na tym, że gdy zobaczyłaś
przed sobą jakieś dno, dół, czy przepaść,
choćby tylko przepaść w bruździe zmarszczki
albo i ciemność twych planów na weekend,
to wskakiwałaś do nich tak ochoczo,
jak foka w wodę albo jerzyk do gniazda
i jeszcze wołałaś, by inni za Tobą
skakali chętnie w te doły rozpaczy,
patrząc Ci w oczy we wspólnym cierpieniu,
bo tylko taką uznawałaś wspólnotę,
za nic mając nasze drobne radości,
niesione Tobie codziennie i obficie,
w pełnych misach i dzbanach.
Byliśmy tak blisko, przyjaciele Twoi,
gdy Tobie do nas było tak daleko.