Gwiezdna eskadra
- Admirale. Ma pan gościa. Poinformował żołnierz u progu kajuty.
- 5 minut! Odparł admirał i wykonał gest ręką by mu nie przeszkadzać.
Po czym kontynuował rozmowę przez interkom.
- Czy nieśmiertelni są gotowi?
- Odlatują za minutę. Odezwał się głos z interkomu. - Zwiad donosi, że w sektorze jest coraz mniej bezpiecznie.
- Podnieść czujność okrętu na stopień yellow. Rozkazał dowódca.
- To może nie wystarczyć.
- Wracajcie na stanowisko. Bez odbioru! Zakończył admirał i wyłączył przyciskiem interkom. Wstał z fotela i podszedł do szyby widokowej. Gdy wpatrywał się w szybę rozległo się pukanie do drzwi.
- Wejść! Rzucił głośno.
W tej sekundzie w przestrzeni za szybą przeleciał transporter. Admirał odprowadzał go wzrokiem i zamyślił się.
- Paul... Wyrwał go z zadumy kobiecy głos. Odwrócił się, a serce zaczęło mu łomotać jak oszalałe. Dwa metry od niego stała kobieta o piwnych oczach.
Ta sama kobieta z jego zdjęcia!
- Gniewasz się jeszcze na mnie???
Zapytała. - Nie odzywałeś się.
Nie odbierałeś wideo rozmów...
- Elizabeth! Nie gniewam się. Ale jest wojna. Bałem się, że przylecisz.
Nie chciałem cię narażać.
Elizabeth błyskawicznie podeszła i przytuliła mężczyznę czule. Ten po chwili objął ją ramionami.
- Elizabeth...! Admirał spojrzał w brązowe oczy kobiety.
- Nic nie mów Paul. Elizabeth położyła palec na jego ustach. Po czym skradła mu pocałunek.
Była cała rozpromieniona.
- Pewnie jesteś głodna, rozkażę by przyniesiono coś do zjedzenia.
- Jestem głodna ciebie. Roześmiała się.
- I jestem szczęśliwa!
***
Kajutę spowijał półmrok, a do środka wdzierały się cudowne gwiazdy.
Elizabeth i Paul leżeli na białej pościeli.
- Czy jesteśmy bezpieczni? Zapytała Elizabeth.
- Tak. Na pokładzie są trzy gwiezdne eskadry.
- Nie o to pytałam. Uśmiechnęła się.
- Jesteśmy bezpieczni.
- A czy jestem bezpieczna z twojej strony? Elizabeth przekomarzała się.
- Tego nie mogę zagwarantować. Roześmiał się Paul.
Elizabeth ukryła się w ramionach mężczyzny.
- Wiem, że mnie kochasz...
- A skąd wiesz???
- Bo gdy do ciebie mówię zawsze patrzysz mi w oczy. Wpatrujesz się w nie jak w dwa diamenty... i słuchasz moich słów... A teraz... zdradza cię bicie twojego serca.
Paul w milczeniu gładził włosy Elizabeth.
- Co będzie jutro...? Zapytała zasypiając.
- Nie martw się ukochana. Jutro po prostu będzie... kolejny dzień.