Widzę siebie (i to widzenie leczy więcej niż cudze uznanie)
między tym co jest a tym o czym marzyłam
między może jeszcze a już nie
serce pamięta inne dróżki i szczyty
inne o przyszłości sny
trzymam w ramionach tyle spraw
których nikt nie widzi
sama już nie wiem czy wszystkie moje
ze wzrokiem wbitym w podłogę
gdy nikt nie pyta
gdy nikt nie dostrzega prawdziwej mnie
to nie skarga
to uznanie siebie w tej drodze
ciche przytaknięcie sobie
bo przecież wiem najlepiej dlaczego tak
i tyle wystarczy na teraz
wystarczy by trwać
żegnam niespełnienia jak znajomych
z którymi już nie po drodze
a których cząstkę na zawsze zachowam
choćby w podjętych decyzjach
przecież najlepszych na tamten moment
i tyle
i tyle wystarczy na teraz
nie winię życia, że nie jest tamtym ze snów
odnajduję siebie w teraz i tutaj
wzrastam silna jak mniszek w szczelinach betonu
odnajduję spokój jak ciepłą dłoń
która nie pyta tylko jest
i to wystarczy
na teraz
bo to co mam pozwala oddychać bez winy
i nie odbiera mi wartości to czego mi brak