Okrutny
okradł z poczucia własnej wartości.
Dziś nadzwyczaj się uzewnętrznił.
Jak zignorować go, nabrać mądrości?
Ten złośliwy element sumienia
to kara jakaś szydercza,
przefiltrowana przez doświadczenia,
dławi mnie, jadowicie zadręcza.
Repertuar własnego odczuwania męczy.
Wrzeszczę sobie żałośnie w środku.
Muszę zwolnić, zatrzymać się chyba,
posłuchać siebie od początku.
Sama na sobie popełniam morderstwo
tym subtelnym wewnętrznym dialogiem.
Gdzie się podziało poczucie dystansu?
Dlaczego trudności muszą być drogą ?