O poezji Franka O’Hary
Wtedy,
gdy rozsypały ci się słowa
niesione na jedną z nowojorskich party,
zmajstrowałeś przypadkiem
nowy rodzaj poezji.
To wtedy odkryłeś,
że wiersze są jak liście,
co w księgach tracą swoje piękno,
które da się odzyskać
wykrzykując wiersz pod wiatr
albo wyszeptując
w noc gęstą.
Gdy zapisywałeś ciąg słów
dbałeś tylko o to,
by nie wyjść poza kartkę,
a treść miała ułożyć się sama,
jak nowa barwa
na palecie malarza.
Pilnowanie
eksponatów w muzeum,
to było zajęcie
w sam raz dla poety,
ale los
nie był zbyt poważny
skazując cię na śmierć
przez przejechanie
plażowym autem.
Polska krytyka literacka wynalazła na początku lat dziewięćdziesiątych dla naśladowców tego poety termin „oharyzm”. Był czas, gdy pisanie podobne do Franka O,Hary stało się w Polsce bardzo modne (od wydanie pewnego numeru Literatury na Świecie z jego wierszami, tzw. „niebieski numer”). Swobodne frazy rozlewającego się bez żadnych formalnych ograniczeń tekstu charakteryzowały ten kierunek. Jak każdy kierunek literacki, tak samo i ten, został jednak przezwyciężony, a nawet zaczęto przed nim przestrzegać młodych poetów, jako przed kierunkiem „barbarzyńskim”. Frank O’Hara umarł młodo przejechany przez auto plażowe.