"Dilexit nos"
Pożegnanie pierwsze,
"o sklejaniu brzegów domowych pierożków (...)
z Mamą i Babcią,
albo opiekowaniu się ptakiem, który wypadł z gniazda,
wypowiadaniu życzenia, odrywając płatki stokrotki".
Pożegnanie drugie.
Ono przyszło przed świtem,
Jak pięknie pachnie mak, gdy akompaniuje sercu wiatr.
Pożegnanie trzecie.
Co przyszło po czasie. Miłość.
Taka, ale jaka?
Pożegnanie czwarte.
"Dilexit nos"- świat płaczących babć,
gdy dzieci giną na wojnach.
Gdzie jest to serce, co kieruje się ku innych,
złu teraz wyszło naprzeciw.
Miłość jak źródło wszechrzeczy,
czy ciągniony za sobą worek pustych liter?