RYM WSPINA SIĘ PO SCHODACH
rymy kroczą po schodach, zgrzytając powoli
czas je goni za plecy, drżąc o własne role
każdy wers jak zasłona, w wichrze się ugina
a powietrze je dusi, z trzaskiem je przerywa
stół bez nóg się przemieszcza – nie pomyśl, że kłamię?
to, co w lustrze zobaczysz, zniknie za ramieniem
ktoś na rogu śmiech daje, a strach w nim się waży
szelest grosza jak echo rozrzuca wyrazy
każde schodów półpiętro odmierza trzy kroki
za zakrętem strach bieli swe bezwładne zwłoki
kapelusz cię przynagla – zobacz, kto tam czeka
dziury w butach pieśń nucą, oddech im ucieka
rym pod rymem świat tańczy, w łuku się napina
krzyk po krzyku opada, gdy przestrzeń go zmywa
aż ostatni krok spadnie – schody się zawiną
czasem wszystko umiera wraz z jedną godziną
więc zapamiętaj, że rytm nie znaczy nic więcej –
życie krokiem po schodach, gubi się w zamęcie