***tabernakulum
druga w noc czarną jak oko wykol
jadę przez miasto gdy wszyscy
śpią
dobrym ludziom catering wiozę
skręcam autem w ulicę Długą
obok po prawej jakiś szpital
w perspektywie ulicy barokowa
świątynia
widzę zamknięte szczelnie drzwi
widzę jak świątynia w oczach
rośnie…
auto skacze po łbach kocich
z XIX pewnie stulecia…
i nagle czuję, że nie muszę skręcać
że mogę tym samochodem
mimo drzwi zamkniętych do świątyni
wjechać…
widzę jak jadę nawą główną
w kierunku pięknego ołtarza
nad którym wieczna lampka
od zawsze płonie
lecz nie zatrzymuję się przed nim
auto samo prosto
jedzie dalej i dalej
po promieniach bladym i czerwonym
z tabernakulum zamkniętego
bijących
jak autostradą wjeżdżam fiatem
w samo serce siódmego
nieba
wysiadam z auta i się rozglądam
oczom i uszom z radości
nie wierzę
a wszędzie wokół światłość
milion razy bardziej
niż dwa słońca w zenicie
lśniąca…
***