Prolog zimy
Słońce świeci coraz słabiej, zimny deszczyk kapie,
Deszczem zlany, wiatrem gnany frunie jakiś papier.
Ponad polem szczypią oczy wątłych ognisk dymy,
Szumią dęby, szumią buki: Idą czasy zimy,
Łąka pachnie mokrą ziemią, gniją kępy trawki,
Zmarzłe ptaki stroszą pióra – kruki, sroki, kawki.
Milkną ptaki, cichną lasy, liście gubią drzewa,
Tylko czasem ponad lasem wicher tęsknie śpiewa.
Ponad mgłami wschodzi księżyc – cienki, blady rogal.
Mówią ludzie: Przyszedł grudzień, wkrótce zima sroga,
Wokół brzydko, ciemno, smutno, mokro, zimno, szaro.
Idą chłody, idzie zima, idzie także starość.
Minie zima, wróci wiosna przynieść zieleń polom,
Tylko starość zostać musi. Doloż moja dolo!
.