do wrażliwej poetki
piękne prawisz słowa
i wzruszenie budzisz
modlisz się do Boga
wszędzie głosisz „miłość”
podkreślasz że szczerze
bliźnim niesiesz radość
i siebie w ofierze
porównania sypiesz
zgrabnie jak z rękawa
i przerzucać umiesz
i rymami władasz
a ja nie kupuję
nie na tym straganie
i się nie nabiorę
na frazesy tanie
nawet kiedy piejesz
jak czerwony kogut
to w środku rdzewiejesz
pomnażając wrogów
bułkę przez bibułkę
jest takie przysłowie
wiesz co gołą ręką
głośno nie dopowiem
czytasz lecz nie czujesz
wzrok jak noworodek
wyroki ferujesz
licząc na nagrodę
dumna hipokrytko
mnie nie otumanisz
bo choć piszesz gładko
słowem ludzi ranisz
nie mając umiaru
wodę niczym wino
z ust twych jak z pucharu
niech frajerzy piją
w samouwielbieniu
taplaj się w amnezji
ja odpocznę w cieniu
mam już dość herezji
choć nie planowałem
niechaj już tak będzie
cóż – nie zatrzymałem
słów lawiny w pędzie