Na krawędziach opowieści
była studnia, a w niej siedział człowiek
ten, który zszedł po stopniach pi liczb
pierwszych, dookoła ich granic w
przybliżeniu nierównemu niczemu
niczym zła przepustka, prawda?
To jest przecież do niczego, nikt
nie trzyma w domu pustki, tylko
życie wymaga kalorii, strawy ciała
i ducha zasłonięte firanki, ponad
wszystko, a nawet więcej, niż, wiem
zaledwie zarysowałem krawędzie
Ale przecież nie o ich złoża tu chodzi
po co komu takie krawędzie warstw?
skoro mogą wymiary mieć wszystkie
na zapaćkanej tablicy, szalonych, tych
pomysłów całe mrowie - aż się palą
żyby zacząć wibrować swoją masą
Lecz na malutkiej wyspie - po drugiej stronie
wszechświata - jest spora studnia, a w niej
siedzi, a może i mieszka, Człowiek, przecież
od dawna wiadomo, jaki on jest, co najmniej
tworzono o nim legendy i palono za to
raz, nawet w kosmos wysłano, więc zwiał