Z innej bajki
dlaczego każą mu stąpać
po ostrzu, skoro umie latać?
W jego zdziwionych oczach
migotało rozbawienie
zaciekawionej sympatii
albo tylko niedowierzanie
z oklepanego żartu.
Odleciał, nic nie mówiąc, lecz
pociągnął za sobą dźwięk
nieznośnie głuchego interwału.
Potem słychać było chrzęst
łamiących się gałęzi drzewa
i ostatnie uderzenie, jak
w pierś reanimowanego,
ale nie w tej bajce.
W tej, Piotruś Pan, spadł.
(gdzieś komuś na półkach
popękały cenne kryształy,
ktoś inny trzasnął drzwiami,
mi zabrakło słów...).