Korespondencja urwana
Tejże lilii która po Tobie mi została
Szczerze rozumiem Twe śluby milczenia
I wiem żeś jak ten kwiat niewinna i biała
Jednakże mój umysł sprostać temu nie umie
Choć spowity on we własnej mocy dumie
Mimo oczu zamkniętych widzę ciebie
Nasze serca emocją spowinowacone
Nie przecz temu co łączy nas obie
To sacrum nigdy nie winno być spaczone
Proszę zwróć się do mnie z miłującym wzrokiem
Nim los mój komnatę zaleje łez potokiem
Cożem Ci uczyniła ma ukochana
Żeś do grzechu zrównała cud tego świata
Powiedz póki to nie blizna a rana
Powiedz a ukrócę żywot Twego kata
Nie winię Cię lecz rozpacz przeze mnie przeziera
Gdy wiem że jeno zwątpienie to Twa kozera
Dajże dzielić ze mną swoje cierpienie
Niech jednym się staną te nasze boleści
(Czy przysięga w mroki ma być zdana ?
W mej głowie to wszystko się już nie mieści...)
Ja za nas obie mogę odżyć w gehennie
Tylko błagam odnajdź znów swą miłość we mnie