sztuka_online
- invokacja -
Jestem tak brzydki, że oglądają się za mną wszystkie kobiety. I nie tylko. Ten ludzki podziw, malujący się na twarzach, których niefortunnie skierowane oczy ujrzały mnie, kwituję już tylko uśmiechem. Cóż bowiem innego mogłoby wyrysować się na mej twarzy prócz właśnie spokojnego, wyrozumiałego uśmiechu? Czy może jakiś grymas miałby większe szanse w przekonaniu kogokolwiek, że wiem, wiem, do diaska! dlaczego babciu masz takie wielkie oczy! I dziwią, naprawdę dziwią mnie te ciągłe obcinki. Przecież wszyscy znają historię Pięknej i Bestii, a ciągle są w stanie wyprowadzić się z równowagi widokiem zwykłego przechodnia. „I czego, czego się gapisz, durniu?!” Oto, co nieraz ciśnie mi się na język, gdy patrzę w kolejne wybałuszone gały. Ale po co warczeć? Po co mam to czynić skoro wystarcza mi świadomość, że któryś z mych prześwietnych przodków został utrwalony na wieki! A te tutaj, żabie ślepia, zamkną się kiedyś i obrócą w popiół, na zawsze wymazane z ludzkiej pamięci. I tylko przez krótką chwilkę będą jeszcze oddychały w czyichś snach, a później... Plaść!!! Zabiłem grubą, wstrętną muchę, która usiadła sobie jak gdyby nigdy nic u stóp mego pióra i obleśnym bzyczeniem szczerze krytykowała to, co nim zapisywałem.
O, co za plama, co za pech! Przebrzydła mucha nażarła się pewnie cukru, który walał się dotychczas po kuchni, jak wydmy po pustyni i, rzecz jasna, zgłupiała od nadmiaru kalorii. Dobrze, że właśnie dzisiaj przybyła do mnie Ciotunia, która należy do tego rodzaju kobiet, które wręcz chorobliwie nienawidzą wszelkiego nieporządku. To, co Ciotunia zrobiła z moim mieszkaniem, wciąż jeszcze wprawia mnie w osłupienie. Ona zresztą też osłupiała, gdy przekroczyła mój próg. Teraz śpi, biedna, zmęczona Ciocia. Padła niczym świeżo ścięte drzewo z zaciśniętą w dłoniach butelką jakiegoś detergentu. Lubi mieć w pobliżu swoją podręczną kolekcję, składającą się z niewielkiej torby wypchanej najprzeróżniejszymi środkami czyszczącymi. Wobec więc tego i mego chytrego sposobu działania - plama - zupełnie nie ma szans.
O, gdybym mógł tak swoją twarz wybielić, wymazać... i sam zapisać na niej tylko swoje prawa. Lecz słowa zbyt się już głęboko we mnie wgryzły, zmieniając się w moje własne myśli i uczucia tak, że spod Ściany Płaczu odchodzę z niczym. Odchodzę więc, lecz wzrokiem nadal burzę świat. Bo taki już jest ten mój k e p s k i los, że co twarz pochylę, to w książce gubię nos. A potem wstaję z okiem wbitym w twarz i zrazu, jakbym nic nie widział, lub nie poznawał, kto jest kto i co jest czym na pewno. I tylko jakiś blask mych oczu mruży błękit, choć przecież wiem, że piwne mam na pewno, co w zieleń szarą czasem wpadną i zastygną. Lecz i to złudzenie mija wkrótce, jak każde, co mnie nagle chwyci, by zaraz wrzasnąć: „Stój! Gdzie idziesz?! Za chudy w uszach jesteś, człecze, by ze mną iść do muzy!” Którą tak kocham przecież!
Zatem iść mi nie wolno? Nie wolno?! Więc dobrze! Wiec wypchajcie się, wy, górnolotne myśli! Wypchajcie się pustymi słowami, co jak bańki pękają, nie wiedząc, cóż to jest życie, cóż to jest wiatr nawet. Gińcie, podłe szkarady! Nie chcecie być piękne, nie chcecie mi służyć, ja was o łaskę prosił nie będę!
Muzo! Nie przychodź! Umieraj w paprochach ludzkich rozpaczy! Po nocach się błąkaj i naiwność sobą zaśmiecaj! Mamłaj w zaciszu szyderczego uśmiechu! Taplaj się w błocie bezzębnych języków! Bez czci żyj i pamięci wśród samobójczych i zamordowanych na wieki...
(słychać umiarkowane walenie do frontowych drzwi)
JA: Proszę! (pod nosem) Kogóż to diabeł u licha niesie?! Tak mi dobrze szło!
(otwierają się drzwi, którymi wchodzi mały, łysy robaczek świętojański)
ROBACZEK: Dzień dobry.
JA: Tak, był. Słucham.
ROBACZEK: Ja... tego... ja... z elektrowni...
JA: Już nastawiam ucha.
ROBACZEK: No bo... bo... pan nie zapłacił i... i... i tym samym prawo do słoika utracił...
JA: (do siebie, idąc w stronę kuchni) Nie dość, że kreskówka, to jeszcze beznadziejnie głupia. (otwierając jakąś szafkę) Proszę sobie wybrać, to moja półeczka ze słoiczkami.
ROBACZEK: (rozżarzony do czerwoności) Nnnie... Chodzi mi o słoik z... ze... ze świetlikami.
JA: Aaa dlaczegóż to mi go zabieracie, mój drogi, kochany, ryży bracie?
ROBACZEK: (nareszcie swobodnie) Bo nie dawał im pan jadła.
JA: Jakiego, do diabła!!!
ROBACZEK: Nnno... nno... no... Trzy fazy razy dziennie po pół za każdym razem oddzielnie.
(daję za wygraną i idę po wypowiedziany słoik, gdy wracam, otwierają się boczne drzwi, w których staje zaspana Ciotunia, pięściami przecierając zamknięte jeszcze oczy)
CIOTUNIA: Co jest, synku drogi?
JA: Nic, Ciotuniu, przyszedł łysy z elektrowni.
(robal z gracją i wdziękiem kłania się Ciotuni)
CIOTUNIA: (wciąż jeszcze przecierając oczy) Czego chce ten... (patrząc w końcu na delikwenta) ROBAL? Aaaaaa! ROBAL!!! Synu, rozwal go, rozwal!!!
(Ciotunia, nie czekając na moją reakcję, wybiega z przedpokoju i wraca z gwintówką, po czym zaczyna okładać zmartwiałego Robaczka kolbą po żarówce. Robaczek w końcu odzyskuje świadomość, w ostatnim porywie własnej predestynacji wyrywa mi z rąk słoik z ledwo zipiącymi robalami i pod gradem potężnych pocisków z armaty Ciotuni wycofuje się za drzwi w okopy sobie tylko znanej ucieczki)
CIOTUNIA: (ciężko oddychając, z głową opartą o framugę drzwi) O, w mordę! A myślałam, że już wszystkie zatłukłam.
Wiem, że łamy TW raczej nie są miejscem na takie swawole, więc liczę, że nie będziecie - o ile ktoś dotrze do końca - się patyczkowali z autorem. W innym wypadku, będę, być może, zachęcony do wrzucenia tu kolejnych rozdziałów, których napisałem kilka bardzo dawno, dawno temu... Może warto było?
Ocena wiersza
Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.
Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.
Komentarze
Kolor wiersza: zielony
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Pozdrowienia ślę ;)
"sztuka_online"
Pomyślałem kiedyś, że w podzięce za każde progi, które zechcą abym je przestąpił, zostawię im wybór mojego imienia, a kiedy tak zrobią, sugestia oczekiwanej przez nie postaci zawarta zostanie właśnie w adresacie zaproszenia. Jeśli "radodendranus", to mogę teraz wymyślić na sobie liście albo kwiaty i snuć się zapachem po letnich parkach zapalonych lamp między mniej lub bardziej oświetloną i ciemną zielenią nieregularnie ożywionej przestrzeni. Mogę też skupić się na początku mojej drogi znad ziemi ku słońcu... Tam, nisko, łatwiej ustalić odległość, czasem nawet trzeba, ale ostatecznie nie jest to konieczne. Korzenie, to korzenie, jakoś się tam dogadują. Bierzmy więc z nich przykład, "gdyż podobno zapach przy ziemi jest bardziej intensywny". I bardzo mi się to podoba. Pozdrawiam koleżankę z Tajemniczego Ogrodu. (r)
niezmiernie się cieszę, że poznałam imię Pana, tak radosne i różowe. A ponieważ różanecznik nie jest mi obcy, gdyż, jak się słusznie domyślasz, Ciotka wpoiła we mnie poczucie piękna, niezwykłe, jak na okoliczności mego dzieciństwa przystało, więc bardzo się cieszę, że nosi Pan imię tak bliskie moim korzeniom, Już czuję ten zapach, rozsiewany przez Ciotkę i Pana, o Brzydalu nie wspomnę. I kłaniam się nisko na tę okoliczność, gdyż podobno zapach przy ziemi jest bardziej intensywny. O czym zamierzałem Pana poinformować w tym liście.
Ślę ukłony
Maciej Maciejewski
Przesyłam ukłony
radodendranus
z powagą muszę stwierdzić, że nie wiem, jakim cudem mnie rozszyfrowałeś. Ale ten cud się zdarzyć musiał.
Tak, jestem potomkiem w pierwszej linii Ciotki. Potomkiem skrzętnie ukrywanym, nadal nie wiem, z jakiego powodu. Przypuszczam, że kiedyś ten niezwykły powód poznam. Może Brzydal ma być tym powodem? Tak teraz dedukuję sobie i pewnie mam rację. Jeśli nie, to i tak składam Tobie wyrazy szacunku za tak niezwykłe umiejętności detektywistyczne.
Z poważaniem
Maciej Maciejewski
Ty, Maciej, a Ciebie przypadkiem nie urodziła ciotka? Zresztą, zeznania Brzydala na okrętkę jakoś jednak sugerują, że Ciotunia była jedną z ofiar modnego w swoim czasie hasła "Kill Your Idol". No i akta spalono, oczywiście. A jedynym informatorem jest Brzydal z jego nieskrępowanymi iluzjami, które, niestety, mogą być też niebezpieczne. To jednak w nich jedynie pokładać możemy nadzieje, że Ciotunia znowu powróci, czyli: ciąg dalszy nastąpi :) ole!
zwracam się z prośbą o nieuśmiercanie Ciotki! Ciotkę należy surowo upomnieć, upomnienie wpisać w akta, a akta spalić. Ciotki są potrzebne, ponieważ kto, jak nie Ciotka, zrobi herbatę z malinami i czasem ogarnie surowym spojrzeniem pozostałości po hulaszczym trybie życia?
Jestem po stronie Ciotki! Trzeba ograniczyć jej działalność do herbatek i ewentualnie krytycznego spojrzenia na rzeczywistość. I Ciotka jeszcze zabłyśnie miłością do Robaczków.
Z wyrazami szacunku
Maciej Maciejewski
piszę do Ciebie w związku z okolicznościami, których zaistnienie zmieniło deczko sens mojego komentarz do Twojej "sztuki_online". Bardzo lubię Robaczki i nie zgadzam się na to, by Ciotka okładała biednego Robaczka czymkolwiek! Więc musisz, kładę nacisk na musisz, coś z tym zrobić! Bo uwielbiam Robaczki. I nie wolno ich okładać! (oczywiście podkreślam, że mucha nie jest robaczkiem, więc ją okładaj czy chcesz) Proszę pouczyć Ciotkę!!!
Z wyrazami życzliwości
Maciej Maciejewski
taki telegram taki fax
gdzieś tam jest przycisk
ja otworzę
wyrywa się małe prosię
biegnie i biegnie przez łąki zielone
a potem zjem hamburgera
Pozdrawiam :)
to by cię znielubił za to że jesteś taki zły
przekładam nogę na nogę
i w warkocz zaplatam
ale kości twarde i chrupocza tylko
ale się nie przejmuje bo patrzałki
w ekran wlepione tekst zlizywać muszą
literka po literce
jak rosa na pajęczynie
Dobryś panie bratku
jak marmolada i dżem na chlebie
z masłem do kawusi
i jeszcze mi tylko powideł brak do całości
Jestem zaszczycony że byłem współźródłem natchnienia. Zupełnie jak bym czytał jakieś ferdydurke, lub inną kartotekę. Takie ciekawe nie konwencjonalne, i proszę ja ciebie, oryginalne.
Pozdrawiam i zagwiazdkuję, brzydalu. By się wszyscy na Ciebie jeszcze obracali :D
Prosiłbym tylko byś poprzedni tekst jeśli można umieścił w przypisie dolnym z opisem że to wersja pierwsza :) jeśli to nie problem. Lub jako prolog że niby urywki snu proroczego podmiotu lirycznego :)
Inne wiersze z tej samej kategorii
Inne wiersze tego autora
Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.
Szanowni Użytkownicy
Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).
W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.
O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.
Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.
Czytaj treść polityki prywatności