Na kwasie
On wszedł do tramwaju pełnego ludzi
I wbrew tradycji, wbrew zwyczaju
Wyciągnął rewolwer - dzisiaj trochę tu nabrudzi
W oczach iskry
W bębenku krzyk
A motłoch wpada w popłoch
Zupełnie niepotrzebnie
Młodzieniec przystawił Śmierć do skroni
Ach...więc teraz nikt się nie boi!
I tak, on tam był jedyny żywy
Bo tylko nieliczni mają świadomości zrywy.
Oni tylko z nim jadą,
Maszyny.
I gdy już ucichnie muzyka
Gdy pozbędą się ciała umrzyka
Czas ich w nicość przemieni
I nic więcej tutaj się nie zmieni