Ballada o Głupku
stopą człowieka bitych, kopanych
żadnych ściętych zarośli i drzew
tam utknął głęboko ten, co zdechł
Nikt nie wie, co działo się wkoło
nim oczy otworzył głupi czyjś syn
Co to za miejsce, nie wiedział on wcale
chciał wołać anioły, chwycić ich ręce
Nie wiedział nawet, że to robale
jedzą mu uszy, nozdrza i wnętrze
Zrozumiał wreszcie, zgubił się, głupi
w otchłani tego, co tak bardzo lubił
więc rzucił się w jednym i drugim kierunku
prosząc o łaskę boga w swym trunku
I nagle zobaczył, że w sobie zawisnął
choć chciał być, był bardzo blisko
bańki z powietrzem, którą się stał
i w swoje oczy sam sobie prysnął