Kolejny wiersz na cześć Walta Whitmana
Nigdy
nie przestanę
pisać o tobie wierszy,
mistrzu wiecznej prerii
rozciągającej się
po wszystkie zakątki
duszy i ciała.
Na cześć
twojego łagodnego umysłu,
aż po dzień ostatni,
będę patrzeć,
tańczyć, śmiać się
i śpiewać,
wiedząc, że tylko tak
mogę cię uczcić.
Nie potrafimy już
widzieć dalej niż sięga
nasze cierpienie
i udomowiona miłość,
a dni mijają szybciej
niż dzisiejsze krótkie
i przyciasne
wiersze.
W twoich wierszach
nawet młodzi jeńcy
przebici bagnetami w Alamo
potrafili sławić życie,
jak źdźbła trawy
przeznaczone na spalenie
albo jak śpiewające foki
trafione harpunem.
Cały zbudowany
z zachwytu i pieśni,
nie mogłeś wiedzieć,
że nadejdą czasy
wierszy ckliwych i słów
wydrążonych
niczym dynie na tandetne
święto.